DZIECIŃSTWO
Kiedy byłam mała
otwierałam ramiona
pędziłam jak strzała
radością natchniona
przez łąki ukosem
bujne od zieleni
stopy moje bose
dotykały ziemi.
Czułam wiatr na twarzy
i radość istnienia
świat był pełen marzeń
wszystkich do spełnienia!
Jeszcze mam dziś w oczach
tę falę gorąca
halny wiatr we włosach
stoki pełne słońca
zapach sercu drogi
pieczonego chleba
...tylko, moje nogi
nie mogą tak biegać...
Komentarze (8)
Doskonale przekazane! Serce się nie zmienia, tylko
nogi słabną, niestety :)
Mógłbym się utożsamić z przekazem Twojego wiersza:)
Przepiękne wspomnienie dzieciństwa...pozdrawiam ciepło
Aniu :)
Wspaniały wiersz +. Pozdrawiam serdecznie z uśmiechem.
Ależ "pędzi" ten wiersz. B. ładny. :)
Pięknie, ciepło anno.
Miłego wieczoru.
Pozdrawiam serdecznie:))
wspaniała refleksja
kiedy kończy się beztroskie dzieciństwo zaczyna się
walka o byt