Eklektyk
Dla mnie jest proza życia - zbyt piękna
i powieść jej wielowątkowa za bardzo.
Eklektyczny błazen ze mnie
- liryka śmierci - zbyt słodka.
a pieśń życia też w sumie przesłodzona.
Moje wiersze - to jak nietrafione żarty
które się wymsknęły przy stole.
Moja miłość jest za głęboka.
Mój smutek zbyt płytki.
Moje dzieci - już mi ich trochę żal
- chyba będę od razu dla nich
dziadkiem.
A bajka - ta, którą opowiem im za dnia
będzie chyba zbyt naiwna i nie na
czasie.
A moja modlitwa jest śmieszna.
A moje milczenie jest straszne.
A moi bogowie - to wiatry, łapię je
pojedynczo
w dziurawą sieć na motyle.
I tyle.
Podaj mi dłoń - a im bardziej mnie
brzydzisz świadomie - tym bardziej
podświadomie rozpalasz we mnie żądze.
I błądzę...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.