Elegia
Przyszła Twoja Pani
Dzierży insygnia domowe
Krząta się jak duch
Prawie nie dotykając podłogi
I ty w kapciuszkach zatopiony
I ona w myślach zanurzona
Po rękawy umoczone
W zlewie pełnym
Niezidentyfikowanych talerzy
Pokój Tobie
Wymoszczony fotel
Nabrzmiały od fantazji
Pryka z fajki kurz:
"Nie pamiętam
Nie zawiniłem
Jestem Sokratesem"
W okularach jakby szczelniej
Prywatniej, intymniej
Ale i tak działasz na mnie
Radioaktywnie
Moja Pani
Syreno o złotych ustach
Kiedy ona pójdzie
Precz
Przybędę na pegazie
Wśród chmur z fajki
I porwę cię
Jak księżniczkę
O kukurydzianych włosach
Pacynko ty moja
Laleczko
I ona będzie wiedźmą
A ty moja Pani
Kryształem
Którego mieć nie będę
Przez który widzę
Załamanie świata
Świata, którym jesteś
W mych chorych majakach sennych.
Komentarze (3)
między obrazem rzeczywistości, a majakami sennymi
zawsze istnieje zamglenie...;-)))
Taki inny i refleksyjny.Pozdrawiam
alez mnogośc skojarzeń, nieodwarzę się napisać ale
wiersz mi się podoba... (chyba zamiast "pryka" powinno
być "pyka" :-)