EPITAFIUM
Nie uwierzyłam Bogu w Twoją śmierć...
Jesteś-
choć nierealnie
ale tak że czuję Twój cień
czający się gdzieś blisko
czuję Twą obecność-
choć przecież już Cię nie zobaczę
a Twoje imię widzę tylko
na zimnej marmurowej
płycie nagrobnej
słyszę Twoje rady
które szepczesz mi do ucha
i Twój śmiech kiedy znowu
mówię sama do siebie
widzisz moje samotne noce
i puste poranki
załamujesz ręce nad moim
niedojedzonym śniadaniem
podnosisz mnie z upadku
raz po raz ocierając moje łzy
bo znowu nie miałam
ze sobą chusteczek
współczujesz mi kiedy
myślę o Twoim odejściu
choć kalie już zwiędły a ich
odurzająca woń ulotniła się
kładę na Twoim grobie
jedno światełko nadziei
że zapaliłam Tobie
jedną gwiazdę na niebie
7listopada serce naszej rodziny przestało bić...
Komentarze (4)
Bardzo smutny wiersz...strata bliskiej osoby jest
niesamowicie bolesna...tracimy cząstkę siebie, stajemy
się niekompletni...jedyna nadzieja w Bogu i tym, że po
śmierci spotkamy się ponownie na wieczność razem
złączeni...
rozumiem Twój ból...czytałam wiersze smutne...ale ten
w pewnym sensie łączy mnie z Tobą...dlatego uroniłam
łzę...ciężko się czyta coś tak smutnego...lecz takie
już bywa życie =(
Trudno jest dobrać odpowiednie słowa ,do
skomentowania, tak smutnego, a zarazem pięknego
wiersza....
Muszę powiedzieć,że wiersz bardzo do mnie trafił, aż
nadto. Zachowuje smutny klimat, rozumiem,śmierć
bliskiej osoby. Przykro mi[*].
Zapalajmy świeczki, znicze.
Spodobały mi się takie niby prostolinijne,aczkolwiek
ciekawe metafory.
Piękny, przepełniony smutkiem i żałobą wiersz.
Pozdrawiam.