Erotyk meteorologiczny (II)
Idąc obok siebie pod maleńką, bordową
parasolką
wciąż zastanawiamy się jak wyglądają te
inne,
nie-najcieplejsze regiony kraju,
coraz mniej już ufając meteorologom.
Woda popluskuje cicho w naszych butach
coraz bardziej rozmiękczając skórki i
paznokcie.
Przyglądasz mi się spod przymrużonych
powiek.
Pod najlepszym hotelem w mieście
tym razem nie było już żadnych taksówek.
Noc stawia przed nami ciasne budki
telefoniczne
i zepsute aparaty. Droga do domu jeszcze
długa,
nie ominiemy tych wszystkich ciemnych
parków
i przejść podziemnych.
Freiburg, czerwiec 2007
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.