Erotyk odświetlikowy
Wydrapywałem z blizn sączących, czasem spod
podeszwy bosej, rdzawy szlam wiążący bibułę
pieczęcią, gdy w nocy ideogramy przewijają
się
obrazami, bo przez powieki drgające od snu.
Nim świt nadejdzie, to co takie łatwe w
czytaniu odpłynie
w słońce, choćby przykryć je chmurą,
zniknie sylwetka.
Za mało kropelek hemoglobiny, tylko
oparzenia od pokrzyw
na piersi, do której przywarłaś bliźniaczo,
na dwie ręce.
Swoista fotografia stanu upojenia w
nagannym
zespoleniu cienia w cieniu, zakazanym w
świetle dnia.
Czekam więc na zaćmienie i rój świetlików,
ewentualnie
świece, by w ciemności nie stracić z oczu
ukochanych ran,
lepkości przenikającej tu i tam przez
dotyk.
Zadrapania na skórze, pieczęć i wiersze na
bibule.
Komentarze (1)
suma sumarum to tylko uczucie,czy tylko fascynacja
ale w łożnicy na jedno wychodzi
jeno po akcie jest odmienne