W fabryce
Iskrzy się w przewodach prąd. Lśnią
rozmaite rzeczy –
wytwory spracowanych dłoni.
Otwierają się rozpalone do białości paszcze
martenowskich pieców, oświetlając twarze
czarne od sadzy.
Pomiędzy dudniącymi miarowo prasami
tysiąc spoconych torsów
obija się w pędzie o siebie, wydając
stłumione
mlaśnięcia.
W jaskrawym dymie acetylenu spawacze tną
surowe formy,
które z metalicznym odgłosem uderzają o
kamienną posadzkę.
Taśmociągi zgarniają fragmenty.
Wyostrzają się w blasku stroboskopu
krawędzie
przedmiotów.
Gorąca para wytryskuje z nieszczelnych
spojeń,
z ciągnącego się do nieskończoności
kłębowiska
żeliwnych rur.
Zgrzyt pilników, echa pokrzykiwań
i przekleństw
roznoszą się w powietrzu razem z zapachem
smarów, chłodziwa,
krwi…
(Włodzimierz Zastawniak)
Komentarze (5)
Niesamowity klimat stworzyles, w wierszu, "roznosi sie
w powietrzu razem z zapachem smarow chlodziwa
krwi"
Ten wiersz, zyje.
Pozdrawiam, Arsis.:)
Wow, dobre
Bardzo prawdziwy obraz
pracy w hutach, w dobrym tekście.
Miłego dnia:}
i potu..- realistyczny obraz fabrycznej hali
Nigdy nie byłam w hucie, teraz miałam okazję poczuć
jej klimat. Miłego dnia:)