Falowiec
Klatka na niewolników. Szaro, wietrznie,
betono –
Wzdłuż dwóch przystanków* ją w górę na
dziesięć pięter wzniesiono.
Wieczorem, gdy lokatorzy się zejdą tutaj
przed spaniem,
Wszyscy brzuchy wciągają, by wejść do
swoich mieszkanek.
Szalony architekt tu wizję porywającą nam
stworzył
I mieszkać w niej muszą tysiące, a część z
nich nawet się mnoży.
Mrowisko ludzkie zaklęte ponurą betonu
falą.
Wystarczy tylko kij włożyć, a każdy ustrój
obalą.
Dzień w dzień się w pośpiechu mijają w
galeriach, windach, pod sklepem
Ludzkich mrówek watahy, tak jak ich kuchnie
– ślepe.
* Odległość od jednego końca domu do drugiego to dwa przystanki autobusowe.
Komentarze (12)
Jak już tak chwalisz swoje miasto Michale, to trzeba
młodszym przypomnieć,że falowiec w Gdańsku to
najdłuższy budynek mieszkalny w naszym kraju i trzeci
w Europie. W moim natomiast Wrocławiu słynny Sky Tower
był do niedawna po ,,Pekinie,, w Warszawie najwyższym
budynkiem w kraju. Ale i tak we Wrocławiu jest
najwięcej mostów w tym Most Grunwaldzki , który jest
jest jedynym wiszącym drogowo-tramwajowym mostem w
Polsce i jedynym na świecie o innowacyjnej konstrukcji
nośnej, stalowo nitowanej
Ciekawie ujęty temat. Wiesz potrafi skłonić do
refleksji.
Pozdrawiam.
Marek
Wiersz zatrzymał, ponieważ nie wyobrazam sobie życia w
takim bloku...
Pozdrawiam serdecznie :)
Zawsze coś ciekawego u Ciebie znajduję.
Nie chciałabym mieszkać w takim miejscu. Miłej
niedzieli Michale:)
Widziałam film o takim bloku.
Raczej tam specyficznie.
Jak wszędzie :)
Sama mieszkam w takim z wielkiej płyty, ale bez windy
i tylko cztery piętra.
Dziękuję za odwiedziny. Myślę jednak, że nie do kończ
zdajecie sobie sprawę z ogromu gdańskiego falowca. Nie
ma teraz obowiązku meldumkowego, ale wikipedia
szacuje, że mieszka w nim 6 tysięcy ludzi. Niejedno
miasteczko ma mniej.
Bartku - to już nie jest grupa ludzi, tylko masa,
tłum. I napisałem, że masy są ślepe, a nie, że ludzie
są ślepi. Po prostu przy tak wielkiej liczbie to już
jest zmiana jakościowa.
Bardzo madry wiersz, prawda życia
Na plus
Pozdrawiam Cie!
A kuchnie mam z oknem i całkiem przestronną.
a ja mieszkam w falowcu i bardzo sobie chwalę (kiedyś
miałam czteropokojowe mieszkanie, dziś dwu- a to i tak
za duże do sprzątania). Na pierwszym piętrze a wokół
czyściutko i pełno zieleni, drzew, skwerków z
kwiatami, pięć minut do Parku Róż i piętnaście do
Parku śląskiego na piechotę.
No, nie wszyscy ślepi ;)... Mieszkałem w takim
dziesięciopiętrowcu w latach siedemdziesiątych (a były
obok wyższe i dłuższe...). U nas, w Poznaniu nazywali
je "deskami". Fakt, nic przyjemnego takie blokowiska,
ale człek się przyzwyczajał... Wielu fajnych ludzi
poznałem. Wielu też... Ale wiadomo, jak wszędzie...
Wiem jednak o czym piszesz - ponure to, począwszy od
tego szalonego "architekta"...
Pozdrawiam serdecznie, Michale :)
Najwięcej takich we wschodnim Berlinie wybudowano za
Honeggera. Raz nawet wykupione bilet na tramwaj i
objechalem dookola.
Wiele takich mrówkowców jest.
Specyfika miast.