Familijna demokracja
Demokracja – nie wnikam w szczegóły, detale
i niuanse
Jest wyjątkowa niesprawiedliwa gdy się
jest starem
Młodość – to dwóch moich wnuków od
urodzenia
Przegłosowało na ich korzyść – miastu do
widzenia
Oboje pałaszują to co najlepsze dla
podniebienia
Gulasz – jedna krupa, kawał mięsa
wieprzowego
Gdy skończą wsiadamy w mój wóz zwany Fordem
Jedziemy w trójkę w góry – szczęściem
pijany slalomem
Na wieczór będą pstrągi w staniolu
oprawione w pachnidła
w przyprawy orientu , obsypałem je co się
dało i co się da
Będzie grill przed chatką ognisko z drewna
bukowego
Będą śpiewy do nieba w gwiazdy
ustrojonego
Zabieram swoje wnuki, wrzucam w czeluść
samochodu
I w góry chodu
Mówię do widzenia wiosny jesieni
październikowe ostatki
Do zobaczenia – wspomnij mnie czasem
Bolesław – dwóje dryblasów bierze mnie pod
ramiona
wychodzę z ekranu
Autor:slonzok
Bolesław Zaja
Komentarze (3)
Fajnie i optymistycznie.Pozdrawiam:)
Z przyjemnoscia przeczytalam:)
Pozdrawiam, slonzoku:)
Pogodnie, optymistycznie, ciepło...podoba mi się:)
Warto poprawić literówki w słowach
"pałaszują" i "wieprzowego" :)