Fantasmagoria
Przychodzisz do mnie co noc
Spowita w jedwabne ciało
Czuję przedziwną moc
Znów Ci się to udało
Opleciesz mnie swymi ramiony
Niczym puchową pierzyną
A ja nie jestem zdziwiony
Bo jesteś moją jedyną
Ja także Ciebie przytulę
Złączymy się w jedno ciało
Ta miłość skończy się bólem
Lecz będzie nam mało, wciąż mało
Ja w Tobie, Ty we mnie, tak razem
Łączą się nasze atomy
Jesteśmy jednym obrazem
Śmiertelni bijcie pokłony
Tak zatopieni w miłości
Wstyd nie ogarnia nas wcale
My nie widzimy nagości
Niech na nas patrzą szakale
Daję Ci pieszczot zawiłość
Ty mi nie jesteś dłużna
Bo to jest czysta miłość
A nie tam jakaś jałmużna
Lecz ranek wyrywa Cię z łoża
Raniąc jak zwykle me serce
I lecisz daleko w przestworza
Znów leżę sam na derce.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.