fatamorgana
truistycznie powiem nie może przemilczę
po co przekonywać że cukier jest słodki
w lustrze świat oglądam bliskości
najmilszej
krwawo-szary niszczy delikatność roślin
jednak wciąż istnieję a on zbiera siły
by w marmurze wyryć tu spoczywa liryk
jem obiady z marzeń ciepła i dotyku
splatam z codziennością spojrzeń
komunały
do głowy uderza starowinne przytul
jesień ubogaca a to tylko zarys
zwyczajnych umizgów tańca z frazesami
to fantasmagorie jaźń strofuje zawiść
nie ma możliwości by to się zadziało
w toń spokojną nigdy rwące nie uwierzą
mówią nic nie wnosi musi odejść starość
palcem wytykany słyszę głosy zewsząd
banalnie opuszczam kurtynę uśmiechu
na pohybel zrzędom sceptykom na przekór
Komentarze (14)
pozytywny klimatycznie bliski
Bardzo ładnie, na przekór:-)
Pozdrawam:-)
Dziękuję za miły odbiór, a dla Klarysy mam kilka słów
specjalnych:
warto wnikać głębiej w słowa zapisane
nawet jeśli błahe to interpretować
na kanwie doświadczeń wybudować zamek
sens z interpretacji ściany z myśli obaw
nabierają blasku cudzych odczuć strofy
nawet gdy innego gdy odmienny odczyt
Bardzo się podoba!
Niebanalnie podane truizmy.
A czyta się bosko, pod warunkiem, że kilka razy;-)
Pozdrawiam, Leszku:-)
Świetny wiersz, pozdrawiam :)
Świetny jest :)
Pozdrawiam serdecznie
czytałam z przyjemnością:))
Podoba się, niezwykły klimat :) Pozdrawiam serdecznie
+++
Bardzo mi się podoba :-)
dobry wiersz, fajna, mocna puenta.
serdeczności :)
pisanie w pierwszej osobie zawsze ma coś więcej w
sobie
Tak - na pohybel zrzędom, sceptykom na przekór.
Zgadzam się. Pozdrawiam
em obiady z marzeń ciepła i dotyku
splatam z codziennością spojrzeń komunały
do głowy uderza starowinne przytul- kupuję te wesy!