fnord
mój osobisty zbawca spóźnił się na
jutrznię
życie już na widelcu zaczepione lekko
(sadzone - nie wstrząśnięte) wisi do
konsumpcji
gotowe, jeśli taka potraw jest kolejność
potem pora na deser, na przystawki może
czas na seks albo miłość (nawet na
uczucie?)
na recepty udane, na biwak po drodze
kiedy nagle dopada w boku tępe kłucie
i credo trąci fałszem jak Hegla postulat
lewy bok, lewy żywot, lewa jego marka
spróbuj przejść całą drogę w moich starych
butach
jeśli to nie eskapizm, to na pewno kalka
Komentarze (7)
Hmmm.... krotko: podziwiam , ujmujesz slowem
hmmm.... Bogna
No inny. Bo rymy inne, niż te tak bardzo preferowane i
inny, bo trzeba pomyśleć, zamyślić się, wyobrazić
sobie i słowa nie najprostsze.. Podsumowując; nieco
inny poziom. Lepszy. Tak trzymaj komnen, przynajmniej
jest co czytać :)
wydaje się trochę przyciężkawy, a te lekkie ironie w
nawiasach świetne! :) trochę "rozładowują" atmosferę;)
pozdrawiam
Inny, to na pewno :)
poezja jest jak muzyka, słowa to orkiestra, twoja
melodia drażni, przypomina spłukiwanie wody w sedesie
Świetny wiersz, inny niż wszystkie tutaj, widac
wprawne pióro
Gratuluje rymow, niecodzienne, jak zreszta i
slownictwo tez, wiec dlatego masz moje uznanie...