Fragmenty
bezwiednie przemierzam puste ulice
a słodka woń zmierzchu
budzi we mnie dusze przeszłości
to bardzo dziwne
słyszę głosy w szepcącym deszczu
otwieram na oścież okno świadomości
przez które wpada
smutna pieśń przebrzmiałych pokoleń
znów doświadczam
zapomnianych trosk
ciepłych jesieni
triumfów imperatorów
wokół rozpościerają się
pejzaże stracone bezpowrotnie
nieistniejące aleje i klomby
śmiech w zakładzie krawieckim
szelest liści w ogrodach królewskich
a ludzie
wycięte z papieru martwe lalki
tak chętnie grają swoje role
w tym nieustannie trwającym
festiwalu absurdu
jestem nimi
jestem światłem
jestem fragmentem, a zarazem pełną
układanką
Marek Seweryn

Komentarze (9)
Kurcze te twoje fragmenty mi się z piosenkami kojarzą
:> Ciężkie jak brzmienie.
Interesujące te Twoje "Fragmenty":) Pozdrawiam
ciekawy
Oryginalna refleksja.Pozdrawiam:)
Bardzo dobry i ciekawy wiersz,dawno tutaj takiego nie
czytałam...
Pozdrawiam serdecznie:)
Refleksja podobna do obojętności
:)
pozdrawiam serdecznie :)
Bardzo ciekawa puenta pozdrawiam