W gabinecie Dacka
Kociaki, tygryski, stare, małolaty Czarne, blondyny, rude, bylejakie Spieszą ochoczo do bejowego GURU- Dacka By im dużo dał,nie za bardzo cackał !
Bardzo wcześnie rano
Od piątej godziny
Podjeżdżają pod dom
Różne limuzyny
Piękne i bogate
Zjeżdżają na raty
Każda z nich po pomoc
Panna i mężatka!
Starszy pan w binoklach
z uwodzicielską miną
musi każdą dotknąć
poczęstować winem…
Wysłucha spowiedzi
marzeń dusz niewieścich
Pozna, jak i kto siedzi…
Co jej portfel mieści…
Jakie ma układy…
Da, czy nie da rady…
Czy jest przebojowa,
cicha, mocna w słowach,
urocza, czy skąpa…
Po salonach stąpa…
Wywiad już zebrany
sojusz zawiązany
Kolejną wizytę
ustala więc migiem
A na sam początek
w środę, czwartek, piątek
kurację stosować
będzie świat wariować…
Wkłada między słowy
swój scenariusz nowy
Marzy mu się stołek
w senacie wesoły!
A te tu kobiety
przynoszą bukiety
Nowa Kalibabka
jest dla nich jak matka…
Ma nad nimi władzę
Kochają jak radżę
By krzyczał z trybuny
Był słodki i słony…
Prawił komplementy
Był grzeszny i święty…
Jest inny, niż ich własny mąż
Więc płyną do niego wciąż
Dacek o północy
Zamyka podwoje
Pot się z niego leje
Chyba oszaleję!
Dwoi się i troi
I nie może zasnąć
Bije się z myślami
Przed jego oczami
Kobiety tłumami
Siwe włosy rwie!
Ledwie facet zipie…
Może nam nie kipnie…
A ja się tylko śmieję
Bo się dużo dzieje
Powiem coś na koniec
Ja cię nie obronię
Ale piątke przybij
Nawarzyłeś piwa
To go teraz wypij!
Moja kobieca intuicja mi podpowiada Że Dackowi może przydać się ma rada Powiem ci na ucho: oszczędzaj serducho Panie wyślij do kościoła i nowy temat wywołaj!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.