O gajowym Jerzyku 384
Gajowy Jerzyk z wioski Niechorze,
płacił za wszystko niczym za zboże.
Porobił więc zapisy,
do tego kosztorysy.
Doliczyć wciąż się biedak nie może.
Gajowy Jerzyk latem pod Parmą,
chciał pójść na basen bo było parno.
Cena w szatni go zmroziła,
choć tak rzekła Włoszka miła:
ale za to wstęp ma pan za darmo…
Gajowy Jerzyk z miasta Grenady,
teściową kocha, nawet jej wady.
Nigdy też nie przygada.
często do niej wpada,
bo pyszne zawsze robi obiady.
Komentarze (22)
3 x na tak
z uśmiechem pozdrawiam
I znowu wspaniałe trzy limeryki
To się chwali, że teściowa - chociaż w limeryku jest
górą.
Pozdrawiam.
Superowe :)
Dziękuję za roześmianie :)
Pozdrawiam z uśmiechem Maćku :)
Fajne.
Te opłaty jak za zboże niezwykle życiowe, a mnie się
najbardziej spodobał trzeci, bo rzadko
ktoś dobrze mówi o teściowych, co jest z pewnością dla
nich krzywdzące.
Dobrej nocy życzę i środy oczywiście, Maćku.
Przy trzecim - uśmiechnęłam się - dzięki!
Gajowy Jerzyk był kiedyś w Davos
I teraz często mawia z obawą:
- To żart ponury
Ten ustrój, w którym
Mnie przegłosować każdy ma prawo.
Jak zwykle super:)
Gratuluję nieskończonych pomysłów.
Pozdrawiam Maćku:)
Marek
Fajnie poczytać limeryki o Jerzyku :) pozdrawiam
Ironia w całej krasie. super
A ten gajowy z Grenady kocha też swoją żonę? ;)
Jak gajowego cena zmroziła, to już nie potrzebował
ochłody. ;)
Fajne limeryki Macieju.
No, fakt z tymi piniądzami.
Ceny rosną.
Wszystkie fajne.
Ostatni, taki życiowy standardzik:). Pozdrawiam
Zawsze z rozbawieniem i uśmiechem spotykam się z
Jerzykiem. Udanego i miłego dnia:)