O gajowym Jerzyku 63
tym co zatruwają nam życie...
Gajowy Jerzyk ostatnio w Dołach,
ćwiczy przed lustrem miny anioła.
Pewno mu się to przyda,
gdy powstanie ohyda.
Napisze ją, jak wróci z kościoła.
Wypuszczał fetor Jerzyk z Nachodu,
ciągoty bowiem miał już za młodu.
Wokół niego śmierdziało,
ale on szedł na całość,
dopóki nie padł od tego… smrodu.
Gajowy Jerzyk spod wioski Buk,
cytował żarty nad rzeką Bug.
Jaja wyszły jak zbuk,
były bez rąk i nóg.
Dlaczego takie ? wie tylko Bóg.
Komentarze (16)
tiiiaaaa... czyli gajowy Jerzyk, bez względu na
wcielenie to niezły cap ;-)
powiem szczerze z tego Irzyka niezłe zwierzę
bo wyobraź sobie sapera co w żartach chemiczne miny
rozbiera
toż to strach stanąć w drzwiach
pozdrawiam
No jak zawsze kolejna odsłona wprawia w zachwyt
świetnie się czyta.
Maćku, przy okazji ćwiczenie pisowni.
A pamiętam taki szkolny wierszyk: Płynął buk przez
Bug, dałby Bóg, żeby buk nie wpadł w Bug.
Super ironiczne limeryki Ostatni najlepszy
Pozdrawiam serdecznie Macku i czekam na następne :)
standardowo
mają smak...
+ Pozdrawiam
świetna ironia :-)
pozdrawiam
Ostatni cudowny. Wpadnij jutro do mnie. Też wstawię
parę limeryków.
Fajniste...Pozdrawiam serdecznie.
hi ...hi ...hi...ale jaja na dzień dobry ...
przyjemnie się czyta
miłego dnia życzę :)
Fajne :)
Pozdrawiam. :)
Niezwykle dowcipne :) Pozdrawiam :)
Fajna odtrutka na te zatruwane czady...
pozdrawiam
Bardzo fajne wierszyki:) Pozdrawiam:)