gdy wstaje świt
poranek nieśmiało podnosi powieki
z głębokiego snu promyk słońca go budzi
delikatnym muśnięciem
maluje rumieniec na jego buzi
noc zmęczona długą wędrówką
otulona płaszczem do ziemi
zabiera chłód i trwogę
odchodzi do krainy cieni
wiatr czubkami drzew zakołysał
spadające igły zatańczyły skocznie
chmury odpłynęły wyszło słońce
świat nie wygląd już tak mrocznie
ptaszki rozpoczęły już swoje trele
od razu w sercu robi się weselej
gołębie okruchów się domagają
każdego dnia coraz śmielej
mgła wolno rozchodzi się na boki
piękno doliny ukazuje
ten widok daje ukojenie
a serce raźniej pulsuje
Komentarze (3)
ślicznie opisałaś poranek, aż miło wstawać o
świcie... by ujrzeć te wszystkie cudeńka...
oj ciepły, ciepły ten poranek, tylko trochę rytm
zszarpany:)
ciepło o poranku - juz można wstawać do dnia z
usmiechem :))