Głód
a tak... przy niedzieli...
Najpierw zupa nic takiego
wstępnie pracują kubki smakowe
drugie danie kalorycznie spotęgowane
powinno wygrać z głodem
Kompot ugasi pragnienie
między kęsami nie wskazane popijać
nie wiem dlaczego
Rozpasany pas ma miejsce jeszcze
z małą chwilką będzie gotowe
przyjąć porcję deseru
Pragnienia zaspokojone:
smakowe, zapachowe, estetyczne.
Tu i teraz – zwykłe,
niefantastyczne.
Brakuje uczty duchowej…
Komentarze (9)
no tak przy niedzieli to i poucztować można...a to
ucztowanie to prawie rozpusta...a wiersz ciekawy.
No tak-gdyby przyszło żyć na takiej diecie to zapewne
bym wywinął orła,ale myślę że bardziej chociaż to w
niedzielę potrzeba nam tej duchowej strawy i tą prawie
w każdą niedzielę stawiamy sobie na pierwszym planie..
wiersz ładny i troszkę zaskakujący temat..
powodzenia..
dobre ucztowanie...ale najważniejsze to duchowe...
fajny pomysł,gratuluję :)
trochę smiechowy wiersz..ale przeciez o to tu
chodziło:-)prawdzwe życie...nic dodac nic ująć!
niebanalny i zastanawiający wiersz.
No cóż, ale bez pokarmu - marne szanse na przeżycie.
Tak właśnie mówisz, że jedzenie nie jest treścią
życia, ale koniecznością. Sfera duchowa jest tym, co
składa się na szczęście człowieka. Mądry wiersz.
hmm...nie samym chlebem człowiek żyje...inna strona,
ta duchowa często ważniejsza...dobry temat
(szybko poprawić proszę między) i ucztować wspólnie,
skoro już po obiedzie zapytam ogólnie, jak wobec tego
wpływa jadło na sadło, od regionu to zależy czy od
pory roku, czy lepiej jadać codziennie czy tylko z
doskoku.