Głód
Cienie rosną na wschodzie,
podczas gdy zachód słońca jest ostro
przycięty
na skraju horyzontu.
Dzień umiera z ostatnim niezrozumiałym
blaskiem
za nim niewidzialne cienie wiją się do
zmierzchu.
Zeskrobuję ze skóry resztki słońca,
wyciągam czarne plamy z moich oczu
i szukam domu pod gwiazdami,
który spokojnie mnie ukołysze do snu.
Pod powiekami brzęczą
migające ekrany, kóre
później zagrają
świecące sekundy dnia.
A ja ukryję się w mojej sieci myśli.
Reszta dnia to
niewidzialne nici kontroli,
i zdezorientowane ofiary.
Zapieczętuję w trumnach,
z głodem dni złych, wrzucając je do
ukrytego morza,
po zimnej stronie mojego umysłu.
Komentarze (9)
Poruszający wiersz...
Pozdrawiam
ładnie.
A ona zawsze przychodzi nie w porę.
Bardzo smutny wiersz, pełen autentyzmu, podkreślający
skrajności
gdzie są dwa światy równoległe.
Pozdrawiam Cię serdecznie, z ukłonem dla wrażliwości.
faktycznie, bardzo poruszający wiersz...
bardzo mnie poruszył
Twój wiersz nasączony refleksją
pozdrawiam
Pierwsze trzy wersy oddają wszystko co się dzieje na
świecie.
Dobry wiersz. Pozdrawiam serdecznie
Kule i głód niosą śmierć dla każdego stworzenia i
ludzi. Zdarza się,że poniosą te dwie śmierci na raz.
Pięknie to opisałaś. Serdecznie pozdrawiam.
Trafne.
szacun i głos
najlepiej wyłączyć te migające ekrany, wtedy poczujemy
się mniej dezorientowani.