Głusi
moje ściany,
pusta przestrzeń,
opętany już szaleństwem
klęczę
w każdym słowie
widzę jedną już odpowiedź
każdym gestem
tworze mętny,dziki bezsens
przy tym metalowym krześle
sam na sam
wykrzywiam twarz,
i wrzeszczę
dźwięk powala was na plecy
burzy miasta,zmienia brzegi
dalej głusi,tacy sami
rozstawiacie nowe szachy
układacie nową partię
wspominając mnie pół-żartem
żeby poczuć się słyszanym
musiał bym z was kogoś zabić
wtedy oczy zapłakane
uzdrowione, widzą,
lament
kiedyś z posad ruszę wami
oniemieni płaczem,krzykiem
niby w tłumie,całkiem sami
usłyszycie
Komentarze (4)
wiersz pełen szarpanych emocji i dlatego podoba mi
sie.
Dramatyczny wiersz...ale piękny. Gratuluję.Pozdrawiam!
głusi na słowa ,ślepi na gesty a gdy się stanie -coś
złego- pytanie -dlaczego ?
dobrze przekazane (+)
tak bywa żyjemy obok siebie i tak nie zawsze gdy razem
dobrze odczytujemy.Najgorsza jednak jest obojętność
Wiersz mówi o tym mocno Piękne wypowiedziała się
poezja