Grób
1 listopada 20..
Złote liście spadają z drzew
Cichutko szepce wiatr melodię smutku
Bezszelestnie kroczę wśród wysokich traw
tam gdzie stoi samotnie płacząca wierzba
U jej stóp stoi zimna marmurowa płyta
Płyta nagrobkowa
Ciemna
Zapomniana
Od dawna nie odwiedzana
Zapalam znicz zostawiając światełko
życia
i modlitwę kierując do Boga
W ciszy
Skupieniu
Zadumie
Zastanawiam się czy Bóg jej wysłucha
Co z tą osobą stało się po śmierci
Czy cieszy się jasną anielską aureolą
Czy płacze i cierpi w czarnej otchłani
piekła
A może dusza jej została zawieszona
w próżni między Bogiem a Szatanem
Wiedzieć tego mi nie dano
Właśnie patrzę na starą płaczącą wierzbę
która wydaje ostatnie tchnienie życia
by pamięć o nich nie była tylko od święta
Komentarze (4)
Warsztatowo sporo niedomagań ale pomysł ciekawy.
Rozważania jakich nie mało w dniu dzisiejszym, dzień w
którym wszyscy kierują oczy w przeszłe.
Powiało romantyzmem, nie ma co, aż reumatyzm się
odezwał w kościach. Daję+!
Ten wiersz ma w sobie mądre przemyślenia i chociaz
wymaga dopracowania, wart jest uwagi.