gruntownie
pomaluję ci kiedyś
może nasze wspólne
mieszkanie ważna rzecz
łazienkę przetrę błękitem
na bieli fal niespokojnych
by stopy twoje bose
ale za to gorące
w sypialni bez baldachimów
(owady nie będą proszone)
róż zamaluję w zieleń
stosunki wymagają
odmłodzeń
kominek wydrę piaskowcom
w tonacji beż-prosto z-plaż
chłód nie tylko zewnętrzny
spędzimy melodią
palonego drwa
z niekorowanych brzóz
płaczących ćwierćwiekiem
po bezdrożach
bar przy którym zapijemy
winami okna na świat
wcale nieboży
kuchnię pozostawię losowi
zawsze nam coś zgotuje
byśmy mogli codziennością
przyprawiać to nasze
prze(cież nie)mijanie
Komentarze (2)
Hmmm....na calej linii udanie i niebanalnie!
Mieszkanie cudo.... kolorowo i przyjemnie , a co z
miloscia ???? Ukryles jej kolor .... Pozdrawiam
z usmiechem Bogna