Grzech na szali codzienności
Rano budzi Cię budzik, szczeka cicho
pies.
Bułki świeże wołają o masło.
Krzyk dzieci, i miły poranny zgiełk.
W oknie Słońce zagląda zza zasłon.
Spokojne poranki, odliczone kilka dni,
To zegar je maluje po nocy.
Niczego mi nie brak, niczego.. mówisz mi
I Że nic już Cię w Nas nie zaskoczy
Dziś stawiasz na szali miarę kilku lat.
Dla kilku spojrzeń i szeptów.
Dla wilgotnych tęsknych warg.
Dla myśli od świtu do zmierzchu.
I nikt nie może powiedzieć,
Czy chwili warty to grzech?
Bo nikt za Nas przecież nie umrze.
Więc żyć proszę dajcie jak chce.
Komentarze (8)
Jeśli nikomu to nie szkodzi,to żyj.Pozdrawiam:)
Twój wiersz zatrzymuje Najgorsza w w zyciu jak i w
związku czy w małzeństwie jest rutyna i monotonia
i myslę ze to jest główną przyczyną że szuka się
odmian a nawet nowych miłosci
Myslę że nalezy jednak brac pod uwagę również druga
osobe
Podoba mi się Twój wiersz Pozdrawiam serdecznie
Pomyslnosci,
Podoba sie wiersz,
Pozdrawiam.
powtórzę za demoną
Witaj nie mam nic przeciwko urozmaicaniu codziennosci,
oby tylko nie zadawac bolu innym. Moc serdecznosci.
Oby rzeczywiście nic nas nie zaskakiwało.
Pozdrawiam
Jesli chwila piekna to warta grzechu :)
Pozdrawiam
Bardzo mądry wiersz. Super, że po tak długiej
nieobecności znów tutaj jesteś.