Grzesia dni powszednie
Wysłał Grześ kuponik,
Skreślił totolotka.
Szczęście chciał dogonić,
Może go napotka.
No i się trafiło,
Szóstkę miał jak z marzeń.
Wszystko się zmieniło,
Prócz proroczych zdarzeń.
Bo te miał już kiedyś,
Przez wróżby spisane.
Że uniknie biedy,
Kreśląc własne dane.
Cyfry nie są słowem,
Liczby żadnym zdaniem.
Uratuję głowę,
I własne przetrwanie.
Lecz diabeł finanse,
Trzymał w swojej pieczy.
Grześ miał marne szanse,
By los zabezpieczyć.
Postanowił, zatem,
Przepić przywileje.
Olać szczęścia datek,
Zanim oszaleje.
Nabrały też normy,
Grzesia dni powszednie.
Wrócił on do formy,
Żyje dalej biednie.
Komentarze (3)
żartobliwy i dobrze oddający realia:)
w ostatnim wersie "te" czy to literówka?pozdrawiam:)
Fortuna, życie często nie idą w parze
Biedny ten Grześ..nie wierzył w to że uczciwą pracą
ludzie się bogacą,a kasa nie poleci z nieba bo jej w
niebie nie było i nie ma...dobrej nocy życzę,a za
wiersz plus wielki bo to samo życie