I ha!
Miłej niedzieli życzę wszystkim. Starajcie się mimo wszystko z koni nie spadać (:
Pojeździłem na koniku.
Było całkiem spoko.
Tak mnie zaprawiła jazda,
że chodzę szeroko.
Klaczka cudna, karej maści.
Dałem jej buziaka.
Poczochrałem gdzieś pod grzywą.
Dostałem kopniaka.
Narowista, wredna baba
rżąc za ogierami
poszła bokiem raźnym chodem
gęstymi krzakami.
Obolały, podrapany
prędko z konia zsiadłem.
Co ja mówię? Co ja plotę?
Raczej z niego spadłem.
Trener uśmiech skrył pod wąsem;
Byłeś bardzo dzielny.
Wiedz, że trening czyni mistrza
ułanie niedzielny.
Komentarze (15)
Świetna dawka humoru:)
bardzo fajny :)))Ułanie już poniedziałkowy dla mnie
:))
Przybyli ułani pod okienko, czytają, wzdychają, ech!
spadać nada bo obolały Barnaba a wiersz z humorkiem.
Przyszedł sąsiad do sąsiada podziękować za uratowanie
syna tonącego w rzece.
- Nie ma sprawy, odpowiada sąsiad.
Na to ojciec syna jak to nie ma sprawy.
- A czapeczka gdzie?
:))
każdy ułan ma swoją kobyłę do ujeżdżania
:))) Bardzo wesoły wiersz. Pozdrawiam Cię serdecznie
Barnabo
Uśmiałam się do łez. Brawo za pomysł i wspaniały
humor. Biedny... do następnej niedzieli będzie OK:)
Super tekst, Barnabo:), pozdrowienia od niedzielnej
wierszokletki:)))
Wesoły z uśmiechem,pozdrawiam
bardzo fajnie, dwuznacznie :)
Tak to bywa gdy Barnaba ognistej klaczy dosiada. Fajny
wiersz.
Cieplutko pozdrawiam.
Bez obawy, kiedyś dojdziesz do wprawy:)
Fajny opis wyczynów niedzielnego ułana:)) Miłego
popołudnia.
też myślałem dawno temu, że to jest
od konia...
teraz wiem że szeroki chód,
bo wkradł się tam strawiony brud
Pozdrawiam serdecznie
Oj co prawda, to prawda Barnabo:-) Miłego
chyba fajnie tak dosiąść konia