Harmonia sfer
uwielbiam mieć pretekst do nic nie
robienia,
możliwość jedynie nagrzewania mienia,
nie zmienia to przecież stanu ludzkości,
podkreśla słabości przemęczonych kości
w samotności, co siostrą mądrości, się
rodzimy,
a jesteśmy sobą tylko, gdy śnimy, śpimy
obojętni na fale nienawiści, zawiści,
nic, nic, nic nie rób, usłysz swoje
myśli;
czy byłeś człowiekiem, bo mi ich
brakuje,
ja próbuję, a psychomachię planuje
Najwyższy z tym Kolegą z dołu, a wokół
krytyczne oczy skierowane ku mnie, na
cokół
stawiają, oceniają, osądzają, a będą ponoć
osądzeni,
szkoleni już od najmłodszych korzeni,
pomyleni
analizujemy emocje innych ludzi,
marnując czas na ich przeżywanie, obudzi
może lud się w końcu z obłudy i ściemy,
gier politycznych, kleryków poemy;
a myśli plączą się po głowie i zaraz
gasną ich latarnie, nim mrok ogarnie
jedyną szansę, której nie chcesz docenić,
świat się nami bawi, więc bawmy się nim
sami,
bo stworzono go po to, byśmy się
wściekali.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.