Historia pewnej miłości...
Zawsze można zrozumieć swój błąd, tylko czasami jest na to za późno...
Ona była jego Aniołem,
On dla niej - czym tylko chciała:
Dobrym mężem, siłą roboczą,
Ludzie mówili, że tak naprawdę go nie
kochała...
Lubiła wydawać pieniądze na wystawne
życie:
Przyjęcia, bankiety, kochankowie...
Gdy on z utęsknieniem czekał na nią w
domu,
Ona miała nadzieję, że nikt mu nie powie
O tym, jak postępuje i jak go traktuje:
Że zabawia się jego kosztem,
Na facetów kasy nie żałuje...
Lecz pewnego razu nadszedł dzień,
Dzień który zmienił wszystko:
Gdy wracał do domu po pracy,
Zdążył usłyszeć tylko dźwięk wystrzału
Zbłąkana kula trafiła go w serce
I rozrywała je pomału, pomału...
Upadł na betonowy chodnik
Przeżywając właśnie
Ostatnie sekundy swego bytu na tej
ziemi,
W około niego stali ludzie zapłakani,
Stali i płakali tylko świadkowie
niemi...
Tymczasem w jego domu
Zadzwonił telefon, który żona odebrała
I o mały włos nie opadła na podłogę,
Gdy jej policja tragiczną wiadomość
przekazała...
Wtedy dopiero dostrzegła,
Jak wspaniałego człowieka straciła
I że przez 10 lat małżeństwa
Tyle krzywd mu wyrządziła...
Dwa dni później na pogrzebie,
Kiedy cała rodzina w żałobie się
zebrała,
Ona będąc już wdową zrozumiała
Ile dla niej znaczył i jak go strasznie
kochała...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.