Hymn samotnego faceta po...
Szeptem naznaczone me serce
Nie ma w nim już złudzeń
Mogę przyjść - pocałujesz mnie czule
Zabierzesz resztki wstydu
Rozbierzesz [kawałek po kawałku]
Zostanę tej nocy - może i następnej
Dotknę Twojej twarzy
Pragnąc powiedzieć - chcę tylko Ciebie
Mogę być - martwić się, troszczyć
Tulić do Twojego ciepłego ciała
Wyznawać wszystko pod osłoną nocy
Ale przecież nie masz już
w sobie miłości - a chciałbyś
Coś popsuło się w Tobie
Chociaż nie przeszkadza Ci to
budzić się tuż obok mnie
Komentarze (6)
dobrze kochać i być opiekuńczym .. tylko w mirę ..by
nadmiarem nie zniszczyć togo co się tak pragnie ..
Samotność mimo obecności bliskiej osoby doskwiera
bardziej.Pozdrawiam:)
Jestem kobietą, więc to jedynie moje spostrzeżenia na
ten temat...Ale owszem, samotność to ciężka sprawa,
szczególnie jeśli ktoś ma tendencję do uciekania w
momencie, gdy ktoś chce się zbliżyć.
Bycie samotnym, około trzydziestki to straszna sprawa.
Bardzo ciekawie i wymownie napisałeś.
Gdyby nagle zniknęła siła ciążenia, poznalibyśmy
właściwą wagę rzeczy.
Ciekawie...Pozdrawiam
coś na rzeczy jest