...i jak nie można wierzyć...
kiedy 1września 35 roku a może 9
nie wiem,lecz słyszałam,spadły bomby
do zasięgu granic walka się toczyła
nie zostawiając nic dobrego
przez człowieka zachłannego
co Bogiem dla świata chciał być
nie patrząc na ludzi,rodziny mające
dzieci
niszczył wszystko co pod rękę
podchodziło
paląc miasta i wsie,wszystkich gazując
i jak zwierzęta chowając dla bogactwa
mydłała robiąc balsamy,złotem się
radując
lecz wiara ludzi nie zawodziła nadzieja
w zwycięskiej walce gdzie miłość dla prawdy
była
że Bóg jest jeden a z nim wiara w nadzieji
pisana
jak skrawek nieba czy niepodległość
człowieka
choć w ubytku milionów ludzi co pochłonęło
zło
dzisiaj dużo się nie zmieniło choć mamy XXI
wiek
człowiek człowieka nadal zabija dla
bogactwa
dla śmierdzących pieniędzy co mają w sobie
zło
zło co niszczy świat i człowieka razem z
nimi
wiedząc że zachłanność jest do czasu
jak sople z młockarni wyjdą w prawdzie
zginą sami źli ludzie w przed dzień
prawdy
co wiarą się zwie nadzieją i miłością
nie dla siebie tylko wszystkich ludzi
tych małych,dużych i starszych...

nea

Komentarze (4)
w:) dziękuję jak też pozdrawiam i
słoneczny:)przesyłam:)
Dobry wiersz, trzeba pisać o tym.
:)
Pozostanę w zadumaniu. Pozdrawiam
inaczej niż zwykle mądry wiersz pozdrawiam