Ich senne marzenia on cz.2
Dla zakochanych
Ich senne marzenia on cz.2
Poczuł senne drgnięcie ciała , swej kobiety
co pozwala
Knuć miłosną mu intrygę, w roli głównej jak
Irydę
Przepełnioną barw tęczami , już zatrudnił
ciało Pani
Zsunął rękę wzdłuż jej ciała , podniecenie
nań już działa
Będąc już w połowie dróżki , rozchylane
poczuł nóżki
Wskazujące cud natury , kształtnej, boskiej
jej figury,
Wstrzymał oddech odurzony, swą intrygą
zawstydzony
Nie przesunął jednak dłoni , pot pojawił
się na skroni
Kształt włoskami otulony , wyobraźnią
określony
Wszystkie zmysły angażuje , dłoń ją pieści
,kokietuje
Oddech w piersi jego Pani , wraca już, ze
snu otchłani
Przebudzona, już świadoma , rozczulona ,
podniecona
Czuje gwiazdkę swą pieszczoną , też
językiem , wspólnie z dłonią
Wsuwa w jego włosy dłonie, głaszcząc ,
pieszcząc jego skronie
Wie , że on tak wciąż wtulony , aksamitem
ud chroniony
Czuje rozkosz całowania , jej gwiazdeczki
rozchylania
Sen przerwany , krew wzburzona , traci
panowanie ona
Nóżki , smukłe gnie w kolanach , oplatając
głowę pana
Lekko biodra podnoszone , równie piękne,
obnażone
Pogłębiają ich doznania , owocując ich
starania
Już się dzieje !!, już to czuje !!, krew
jej cała wręcz bombluje
Twarz grymasem wykrzywiona , pięknem doznań
przepełniona
Skurcze z dreszczem naprzemiennie , rwą jej
ciało nadaremnie
Każdy żywioł tego świata , niczym tajfun ja
omiata
Gdzie kres pieszczot , doznań , szczytu ? ,
w ich miłości są wyniku ?
Tak, ich miłość , ich kochanie , ich
pieszczenie , całowanie
Niemierzalne i szalone , ponadludzkie i
wzburzone
Choć przewidzieć się nie dadzą , są ich
siłą ,są ich władzą
Teraz on , z ust swojej Pani , jest
nektarem upajany
Erotycznie rozchylone , pieszczą usta jej
szalone
Tak zaborcze , tak zachłanne , wciąż
zdobiące usta Pannę
Są w swej roli dla ich Pana , jak muzyka
pięknie grana
Pręży się w nich i pulsuje , moc usteczek
miękkich czuje
To bogini jest i dama , nim kieruje ona
sama
Paluszkami, opuszkami czyni cuda jego
Pani
Bliżej jego jest , raz dalej coraz szybciej
i wspanialej
Dama klęcząc niewygodnie , pieści go bardzo
łagodnie
Już, kolana , jego nogi , niczym z waty
stworek błogi
Przeszywany piorunami , rwany w strzępy
doznaniami
Ledwie ciało jego noszą , dzielnie
wszystkie sztormy znoszą
Jest u szczytu , odlatuje , on tak męski
błogość czuje
Wyzwolony już z ciśnienia , obejmuje z
zachwycenia
Piękną głowę swej kobiety , wciąż klęczącej
i z podniety
Szlochającej , już wtulonej , już
bezpiecznej , już spełnionej.
Tak spełniony akt kochania , jest dowodem
zaufania
Dla obojga najwyższego, już wzajemnie
okazanego
Wciąż się kręcąc obracając , on swą miłość
przeżywając
Budzi bez niej się u boku , gorycz w sercu,
pusty pokój
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.