III
III Testament.
A, w domu moim,
ciosany, drewniany stół,
karafka wody stoi
i kromka chleba na pół
i drzwi otwarte na oścież
gdzie uśmiech sercem ukoi
gdzie sercem zaśpiewam do gości
przytuli, przytulić pozwoli
Nieopadal w okratowanym szpitalu
echo sufitem podkute buty drutuje
w podrdzewiałym kitlu w czepku z metalu
ono, drobnemu ciałku preparat
amplikuje...
A sufit krzyk Matki rozpacz bezsilną
znosi
brud w ciałku odruch ludzki zniekształca
w drzwi bez klamki plama krwi łzą prosi
w strzęp dłoni w kierunek urwanego palca
A, w domu moim
ciosany drewniany stół
karafka wody stoi
i kromka chleba na pół
w kącie zsiniała Matka leży
z dłoni płacze malutki palec
rozlany sok z jeżyn
łóżeczko, tu śmiał i płakał ludzki
malec.
Komentarze (13)
Pomyłka to nie do tego wiersza Przepraszam.
To o szpitalach zwanych kowidowymi gdzie umierały bez
Mam
Największy ból i rozpacz gdy umiera niewinne
dziecko...
Przyszłam tu za Panem Bodkiem i wychodzę wstrząśnięta
i poruszona wierszem do głębi...
Pozdrawiam ciepło
Nie potrafie skomentowac przekazu. :(
Pozdrawiam serdecznie.
Przeczytałam z łezką w oku i ze ściśniętym gardłem:(
Życie nie dość, że kruche to wisi na włosku a śmierć
Bogu ducha winnego dziecka, prosi się o pomstę do
nieba, nie obrażając samego Boga, którego planu żaden
śmiertelnik nie jest w stanie zmienić.
Przygnębiona smutnym wierszem, pozdrawiam.
Rzadko nie wiem, co napisać... To właśnie taki moment,
gdy słowa grzęzną gdzieś, za słabe, by wyrazić...
Wstrząsający
Poruszył przekaz :(
Poruszające wersy bardzo, pozdrawiam serdecznie.
Poruszający, pełen smutku przekaz.
Pozdrawiam
Marek
przejmująca historia.
Bardzo smutne, wzruszające wersy, pozdrawiam
serdecznie.
nie wiem co napisać.
śmierć dziecka- dramat.
trzymaj się jakoś