Ilse czyli perspektywa ze...
jeszcze nie wybrałam sposobu na życie
wieczne...
wczoraj rozmawiałam z bogiem. był
poirytowany.
powiedział mi, ze szatan stworzył kobietę,
ze swej matrycy.
bezmyślnie uwierzyłam w podróże po
niewiadomym.
ramiona z nowego transportu. dałam się
ponieść emocji.
mała blondy, prawie aryjka, przebiegła
przez drogę.
jej wzrok zahaczył o mnie , oskarżając
bezwstydnie o czary
płonęłam z prędkością zamykanej powieki. ze
wstydu.
para z moich ust - militarne spojrzenia na
bezduszny piec.
choć jeszcze w pamięci, dzieci grające w
dwa ognie,
dzielące się nim zachłannie. po równo,
stając się pyłem.
opadały bezgłośnie, prawdopodobnie, gdzieś
bliżej boga.
moje myśli ponad głowami - stada ptaków.
rozdziewiczone
mieli tatuaże, mistyczne, ożywcze, realne.
na plecach
lądowałam z pożądania. później abażury i
światło na ścianach.
ja w lustrze i bloku, podobna do blizny.
to prawda, co mówią o śmierci. to się
czuje, gdy płaczą gołębie.
i trupie na twej czapce, ofiarnie ściągam z
głowy.
psom na pożarcie, moje ostatnie, zostały
rzucone
z krótkim epitafium. epicko na sznurze,
uczę się zdychać.
Komentarze (5)
Przejmujący i pięknie napisany. Czytam już ktoryś
kolejny raz.
Podoba mi się Twoja mroczność w tym wierszu, każdy
patrzy na świat ze swojej strony, odbiera go swoimi
zmysłami. Twój punk postrzegania - potrafi wciągnąć,
pozdrawiam :)
Bardzo dobry kawał chleba do przełknięcia .
doskonały, mroczny. podoba się u Ciebie powrót do
historii, do miejsc kaźni, odnajdywanie w nim
zwyczajnych, niezwyczajnych. pisz jak najwięcej.
pokazałam Twoje wiersze komuś, kto ma dobre oko ;).
załóż konto na www.jest-lirycznie.art.pl. zapraszam w
Jego imienu na stronkę. pozdrawiam ciepło :)
o śmierci tak aż serce boli Przejmujący Dobry
Pozdrawiam ciepło