Imperial Casablanca!
Dla wszystkich bo jesteście najlepsi!
"Jak ryba bez wody,
na brzeg wyrzucona,
myśli drżą i trzepoczą.
Jak strząsnąć mogą pożądanie." - Budda
Hej hej, to ja Paulina! Mam nadzieję, że
wypadnę dobrze, bo jest to moja pierwsza
relacja pisana samodzielnie! Ależ mnie
zaszczyt spotkał, pierwsza relacja, ale za
to gdzie, w samej Casablance! Dobra do
rzeczy, wybaczcie ale do tej pory jestem
pod wrażeniem tego wszystkiego. Hotel
Imperial Casablanca w którym dodatkowo
mieści się niezłe Spa, tak na marginesie.
Dostaliśmy zadanie pojechać tam na rondo
przed hotelem, na ulicach, których nazw nie
umiem wypowiedzieć, a co dopiero napisać,
gdzie całe wejście obstawili terroryści,
oczywiście z oddziału Zenobiusza Taliba,
sam ich dowódca Zenobiusz wedle mnie to
bardziej przypomina puszkę sardynek niż
człowieka, ale to moje zdanie.
Jego synalek Sergiusz też tam był z
protezą graby, którą ostatnim razem
odgryzła mu najlepsza jaguarzyca pod
słońcem, sama Łapa!
Kiedy byliśmy na miejscu wszystkie cztery
czyli ja Magda, Oktawia i Asia oraz tym
razem sam szef Tomek Sarevok we własnej
osobie w kapeluszu jak Indiana Jons z
łukiem refleksyjnym na plecach i z maczetą
przy boku, ubrany był w wojskową tunikę i
krótkie wojskowe spodnie, a towarzyszyła mu
niezastąpiona Łapa! Tak, każda z dziewczyn
miała broń podobną do szefa: Oktawia miała
maczetę, a Asia i Magda katany, ja miałam
maczetę i dwa krótkie miecze z grawerowanym
ostrzem po arabsku i wzmocnione osobiście
przez szefa.
Kawałek za rondem tuż przed wejściem do
Imperiala stał opancerzony wóz terrorystów,
a Tomek jak gdyby nigdy nic zachowywał
pogodę ducha i nie przeszkadzało mu to że
nosił opaskę piracką na prawym oku które
praktycznie stracił ratując kobietę z
wybuchu u nas w Polsce jak był odwiedzić
rodzinę. Ja na jego miejscu bym się
załamała gdybym straciła wzrok w prawym oku
i słuch w prawym uchu, a on jakby nigdy nic
wraca do akcji wesoły jak zawsze i jeszcze
z nami na misję jedzie, niesamowity
facet.
- Tym razem zniszczymy Zenobiusza i to
raz na zawsze i nic i nikt go nie poskłada
– rzekł szeptem Tomek Sarevok pokazując
kilka strzał ze szklaną bańką zamiast
grotu, bańka była wypełniona jakimś
płynem.
Kiedy zapytałam go co to za woda tam w
tej bańce uśmiechnął się łobuzerska i
odrzekł z uśmiechem jeszcze szerszym niż
normalnie.
- Kochana to po prostu jest kwas solny o
mocnym stężeniu, przeżre wszystko ha ha!
I wszystko było jasne co do jego planów
związanych z tą chodzącą puszką, chcial go
rozpuścić żywcem, wiem trochę to
sadystyczne, ale jak nam się co chwila
wymykał, i to nawet w kawałkach oni jakimś
cudem zawsze go składali.
Następnie od razu przystąpił do akcji,
podkradł się do klombu na rondzie, tak aby
mieć czysty strzał, mimo tego, że dowódca
Talibów miał obstawę dostrzegł z łatwością
odpowiednią lukę w murze ciał jego goryli i
pancernego wozu.
Naciągnął cięciwę z kwasową strzałą i
mruknął pod nosem z lekkim uśmieszkiem :
Hasta la vista baby!
I poszła, serio nie mam bladego pojęcia
jak on obliczył trajektorię lotu tej
strzały, ale trafiła w cel rozpryskując
stężony kwas na Zenobiuszu, przy okazji
kwas ochlapał niektórych terrorystów po raz
kolejny Sergiusza i znowu w rękę która
odpadła, niestety to była ta proteza.
Ale trzeba było to widzieć, Zenobiusz
rozpuścił się jak by był z lodu i dwóch
najbliżej stojących terrorystów też, nawet
ubrania po nich nie pozostały. Co jak co,
ale jeśli chodzi o zabawę w chemika to szef
zna się na rzeczy, lepiej go nie drażnić.
Zgroza ale dostał pozwolenie od Maharadży
na użycie takich drastycznych środków, nie
mówiąc o gościach z ambasady, którzy też
podpisali zgodę na dezintegrację złego
taliba.
Oktawia zaraz po tym kiedy kwas wszystko
rozpuścił i wypalił niezły krater na drodze
i przy okazji pozbawiając sporej części
pancernego samochodu, rzuciła się siekać i
rąbiąc pozostałych terrorystów, niestety
została trafiona w ramię i opuściła broń,
na szczęście ja i Asia pobiegłyśmy jej z
pomocą i odparowałyśmy uderzenia
zakrzywionych mieczy ludzi pustyni.
Magda wezwała wsparcie powietrzne i
minutę po tym wylądował helikopter pełen
wojskowych marines. Dowódca zakuł w
kajdany pozostałych terrorystów
posiadających kończyny i klejnoty bo
dzielna Łapa nie próżnowała.
Sarevok, kiedy już wróciliśmy z
dziewczynami do kwatery głównej w
Marokańskim Agadirze, przeczytał mój raport
i pokiwał głową z zadowoleniem, po czym
powiedział:
- Teraz należysz już w pełni do oddziału
aniołków, pod każdym względem - po czym
mnie uściskał, a ja zamknęłam oczy
wdychając zapach jego perfum.
Nagle sceneria się zmieniła, byłem w
sklepie z wujkiem Stefanem, który
specjalnie przepuścił kilka osób w kolejce
przed nami aby nie przerywać mojej wizji.
Wróciliśmy do samochodu z torbą zakupów,
gdzie czekała Teqilla szczekając radośnie.
Gdy wsiadłem do wozu odwróciłem się do
niej, a Teqilla bez niczego, bez żadnej
komendy jakby wiedziała co przeżyłem podała
mi łapę i dałbym głowę, że się uśmiechnęła
na swój psi sposób. Był to sygnał abym
wyciągnął notes i szybko wszystko zapisał,
a w domu wszystko wrzucił do internetu.
Do następnej przygody, hej!
All rights to the stories are reserved !
Pozdrawiamy wszystkich serdecznie Tomek,
Oktawia, Asia, Magda, Paulina i Łapa spółka
S.O.S.
Nigdy nie rezygnuj z marzeń, bo to, że coś
nie dzieje się teraz wcale nie znaczy, że
już nie nastąpi wcale.
Bo moc wyobraźni to dopiero wielki dar,
wystarczy, że jej zaufasz, a pozbędziesz
się z życia mar.
TOMEK
Dziękuję za wszystkie głosy, opinie i dobre rady, a także uwagi bo dzięki wam i dla was piszę. Pamiętajcie to wy jesteście wielcy!
Komentarze (21)
No akcja jak na filmie:))
Super przygoda:)
Pozdrawiam:)
Marek
I ponownie niezwykła Przygoda. :)
Pozdrawiam :)
Dziękuję za przygodę jaką nam zafundowałeś
podróżowanie z Toba to przyjemność -z podziwem dla
Twojej wyobraźni:-)
pozdrawiam
Jak zawsze bardzo dobre :D Pozdrawiam serdecznie +++
Podziwiam Twoją wyobraźnię.
Pozdrawiam serdecznie.
Zabrałeś nas na wielką przygodę, która jak zawsze była
ryzykowna.
Tomku, szkoda mi tego Euzebiusza, mimo że to był
czarny charakter i taką śmiercią zginą myślę, że aż
tak nie zasłużył, ale to ty jesteś tu autorem;)
Pozdrawiam jak zawsze serdecznie i z uśmiechem, Ola:)
Z podziwem dla Twojej wyobraźni, pozdrawiam słonecznie
:)
Ale fantastyczna akcja i niezapomniana przygoda...hura
wyobraźnia...pozdrawiam serdecznie.
Przyjemnie się czyta :)
"uśmiechnął się łobuzerska i odrzekł z uśmiechem
jeszcze szerszym niż normalnie". To zdanie do
poprawki, bo wyszło masełko maślane ;)
Z uśmiechem pozdrawiam i głos na ciekawą prozę
zostawiam.
Fajne przygody tworzy Twoja wyobraźnia, Tomku, +
Pozdrawiam.
*zainteresowaniem
Jak zawsze, z zai teresowaniem czytam :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Podobają się Twoje przygody...
Pozdrawiam
Gratuluję Tomku kolejnej niesamowitej przygody i
pozdrawiam serdecznie :)