Improwizator
Kiedy wiatr połyka głos,
a światło ukrywa się za jesienną mgłą,
wyciągam zakładkę z książki, by wersy
jak ptaki znużone słońcem, zaznały
chłodu
księżyca - zanim przekwitną.
Opowiadam dowolny temat,
chociaż ludzie wpatrzeni w czarny punkt
na ścianie przestali mówić do siebie.
Prowadzę po wąskim moście bez oklasków,
bo każde życie wnosi inną rzeczywistość.
Coraz trudniej opiewać daleki horyzont,
gdy próg domu pokrywa się pleśnią.
Komentarze (12)
Bardzo interesujący wiersz...
Pozdrawiam :)
improwizacja życia pełna refleksji
zatrzymuje
pozdrawiam
Wiersz i zatrzymał i się podobał.
I jeszcze zaskoczył wysokim poziomem.
Oby tak dalej.
Pozdrawiam:)
Serdecznie dziękuję za zatrzymanie się przy
wierszu.Cieszy, że podobał się. Pozdrawiam.
Wciągający, dobry przekaz.
Pozdrawiam
Marek
Dobry wiersz, zatrzymał.
Pozdrawiam serdecznie :)
Dobry wiersz, tak, książka jest dobrym kompanem na
jesienne szarugi,
na mnie też czeka niejedna, a jedna całkiem nowiutka,
poza tym wymowna puenta, myślę, że warto się z tym
grzybem rozprawić i mu nie ulegać...
Pozdrawiam.
Do mnie także puenta przemawia. Miłego dnia:)
ciekawa puenta.
Świetna puenta.
Przenikliwość
głos mój i szacun jest twój
Pleśń podobno łatwo wyhodować, a ciężko się pozbyć.
Wiersz na tak!
Pozdrawiam