indyferencja
blaszany bębenek rdzewieje
rzucony pod łóżko
tylko deszcz wybija werble na parapecie
słowa wpełzają do uszu
lecz nie rozróżniam ich dźwięków
otwieram usta jak ryba
wyrzucona na brzeg
siedząc w ciemnościach
mogę jedynie czekać
aż oczy się przyzwyczają
autor
Nula.Mychaan
Dodano: 2017-06-09 19:58:11
Ten wiersz przeczytano 1046 razy
Oddanych głosów: 18
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (19)
niekoniecznie gdy nieraz wracałem do domu zmarznięty
siadałem przy piecu a deszcz bębnił a ja byłem trochę
tak tyci w niebie takim moim maleńkim i cieplutkim a
tam deszcz o dach bach bach
Dobrze oddany stan jakby zawieszenia, otępienia,
bierności.
Świetny jak zawsze czytam z przyjemnością
Bruno Schulza jakbym słyszał w oddali,
bębni po Kresach będąc na fali.