Istnienie w nieistnieniu
W pragnieniu czeluści nieistnienia
słysząc odbijające się echem ostatnie
oddechy
srebrem błyszczącym w świetle nocy
wędruję po mapie wspomnień dręczących
W uczuciu ciepłych rubinowych łez
zapomnienie łapczywie chwytam niczym
powietrze
wyłoniona z głębokich fal ucisku wiecznej
chwały
W słuchaniu błagalnych modlitw tonę
ustami bojącymi się prosić o własne
spopielałe pragnienia wypalone w ogniu
pierwszej godziny
W zadumieniu czekając na wezwanie i mglistą
potęgę
oczami pustymi spoglądając ku zamkniętym
bramom
Umieram w każdej sekundzie istnienia w
nieistnieniu...
Komentarze (9)
Mam nadzieję, że to tylko wiersz. Bardzo smutny a
nawet dramatyczny.
Pozdrawiam serdecznie, życząc tego co w tej sytuacji
najlepsze.
Takie myśli (jak sądzę) towarzyszą ludziom
przebywającym w hospicjum:(
Czy nie miało być "W zadumaniu" zamiast "W
zadumieniu"?
Miłego wieczoru:)
Wpasowuje się w aktualną kalendarzową aurę.
Bardzo smutny depresyjny wiersz...
Pozdrawiam
Przykro czuć, że jakby się nie istniało.
Peelce życzę dużo ciepła w sercu i dobrych,
kochających ludzi wokół.
Oraz poczucia, że się istnieje.
Pozdrawiam serdecznie.
Pozdrawiam z plusem
mam nadzieję, że to tylko takie ciężkie chwile, że
powróci radość życia.
Marność nad marnościami, powiada Kohelet, marność nad
marnościami - wszystko marność".
Z prochu jesteśmy i w pył się obrócimy.
Bardzo wymowne, melancholijne wersy, pozdrawiam
ciepło.