Jak co rano ...
Kiedy budzik budzi rano,
Jak codziennie, wciąż tak samo,
Mruczę - nie chce mi się wstać!
Do ..olery! Kurka mać!
Buźka, ząbki, chłodna woda,
Na śniadanie czasu szkoda.
Kurka! Już powinnam być na dole.
Znów nie zdążę ... Ja pier(nicz)ę!
Do pracy. W pracy. I z pracy.
Autobus. O Matko! Jak śmierdzą rodacy!
Pajdka chleba, trochę zupy,
Eeee, tam, wszystko jest do (k)upy!
Włączam dziennik tam sensacje,
Same "dobre" informacje!
Zamachy, pożary, dymisje, ulewy,
Tornada, tsunami, zarazy, pogrzeby ...
Rezygnuję więc z TV.
Krótka wojna o klawiaturę.
Ja zwyciężam. Już surfuję.
Onet, maile, gg z Cubą
Mija godzina, jedna za drugą.
Jeszcze plusiki, Allegro, wyszukiwarka,
Nieważne, że już powieki prawie jak
tarka.
Jeszcze raz poczta, coś mi tam mruga,
O jasna pogodo! Minęła druga...
I znowu budzik budzi mnie rano,
Jak codziennie, wciąż tak samo,
Mruczę - nie chce mi się wstać!
Do cholery, ja chcę spać!
To niestety wszystko prawda... Oprócz jednego - nigdy nie spóźniłam się do pracy. No, może raz. Acha, no i nie przeklinam.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.