jak kwietniowy koncert
zieloność kiełkuje w sercu
celując w słońce
jak niewidzialne ręce pianisty
który tworzy wieżę z chmurek
niczym dziecko stawiające dżwięki jak
klocki
i nieświadome ich siły ciążenia
kwiecień drażni oczy -
to niewidzialne łzy nabrzmiewają
deszczem
by za chwilę wybuchnąć gronami śmiechu
jak kwietniowe pąki
rozległa łąka mięknie z rozkoszy -
kwiaty wydają niesłyszalne jęki
a promienie malują jak dziecięce palce
błękitny błękit i szmaragdowość traw
w niebanalnym zestawieniu akordów
Komentarze (19)
Świetny wiersz, piękny!
Pozdrawiam serdecznie :)
łąka mięknie z rozkoszy - uwielbiam takie metafory.
Cudeńko!!!
Pozdrawiam poetycko zaspokojony :):)
piękny wiosenny koncert.
Piękne wiosenne preludium :))
Pozdrawiam szadunko :)