Jak w niebie
Wciąż powracam myślami do tamtych stron-
Na tą ulicę, w ten dom
Cichy i zwyczajny
A w nim Ty
Zajęty swoimi sprawami-
Nową miłością i jej urokami
Czasem rozmawiamy, nie narzekam
Ale dlaczego od Ciebie uciekam?
Stoimy blisko, a między nami mur
I pośród tych błahych tematów i bzdur
Niemym krzykiem się wołamy
Mimo, że już się nie kochamy..
Przytul mnie raz jeszcze!
Chcę poczuć się bezpiecznie
Twój oddech uspakajał,
a zapach zniewalał
Teraz pod Twym domem stoję
Choć ciągle się tego boję
Patrzę w to okno rozświetlone
I jak w morzu głębokim w nim tonę..
I sama myśl, że tam jesteś ulgę przynosi
Bezlitosny zmierzch wciąż się prosi,
by wracać do swojego domu
Nie, przecież stojąc nie wadzę nikomu
Będąc tu, mam Cię na własność
Choć kiedyś te krótkie chwile w wieczności
zagasną..
Wiem, na próżno tu jestem
Nie umiem przekazać tego żadnym gestem
W samotnej codzienności nie dosięgam
Ciebie
Pozwól mi tu jeszcze postać, bo czuję się
jak w niebie..
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.