Jak pusto
wyrzucone
na brzeg poranka
nasze splecione dłonie
całą noc
chodził księżyc po dachu
malował omszałe gonty
srebrnym cieniem zazdrości
pięły się po ścianach
nasze pragnienia
jak bluszcz
teraz tylko
zawieszone
pod niebem sufitu
tamte westchnienia
puste jak
powietrze po ptaku
autor
Martial
Dodano: 2005-07-06 01:40:58
Ten wiersz przeczytano 662 razy
Oddanych głosów: 39
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (1)
Pięknie