Jak zielony liśc nadziei .
Przebudzony...
Rozcieram w dłoniach resztki snu.
I tylko wielki wóz,
wpatrzony w okna mojej duszy
przez życie gna licząc łzy.
Ciężkie jak kamienie...
Słowa ostre jak nóż,
rozcięły wnętrze me...
To nic że tak bardzo boli.
Dziekuje.
Otulam się wspomnieniami.
Kołyszą mnie jak wiosenny wiatr...
Zielony liśc nadziei.
Jak życ?
Kiedy już tylko snem moim jesteś.
Nic tego nie zmieni...
Proszę przyjdź!
Poprowadz mnie!
wylej na mnie szept
twoich ciepłych słów .
Komentarze (1)
Wiersz pelen subtelnego czaru,smutny,ale wciaz pelen
nadzei .Zielony lisc,to utrcona osoba.Mistrzostwo
swiata plynace z wnetrza serca.