jak żyć panie p
dzień puka
w nienaganne dłonie
zapomnienia
sen schylił się ukradkiem
w nędzną smugę cienia
a dreszcze łzami mówią
dwanaście trzy po trzy
jak żyć gdy serce
swoje zęby
ostrzy
potykam się o słowa
które nic nie znaczą
by dojść do celu
w złych momentach
płaczą
co będzie jutro
gdy zabraknie myśli
sen
który prawdą
we dniach wspomnień wyśni
upadłość pośród wzlotów
we dniach ukojenie
czy w prostych słowach
znajdzie się
zbawienie
czy w szczerym polu
czeka wino białe
lub prosty sposób
na własną
enklawę
nie
gdzieś po środku
nieporozumienia
czeka nas wielu
droga
poronienia
i piorun co swym słowem
układa fanfary
niepodważalnej dumnej
ludzkiej chwały
Komentarze (1)
Żyć tak, jak potrafimy. Normalnie i skromnie. Bez
pychy i złości. Dobranoc