Jakiś czas temu...dawno temu.
Domykałem już furtkę, kiedy wiatr się
cofnął.
Jakby o czymś istotnym zapomniał
powiedzieć.
Wyrwał z dłoni i nagle, bez pardonu,
głośno
zaczął krzyczeć: Dlaczego udajesz, że nie
wiesz
co jest tuż za wzgórzami, o jedną chęć
drogi?!
Szkoda ci starych butów, że całkiem je
zniszczysz?!
Zostawiłeś tam przystań, a miałeś ją
chronić!
Jak zwykle pokrzywdzony! Jak zwykle
niewinny!
W jednej chwili się zjawił – równie szybko
zniknął.
Pył opadał błyskając drobinami
wspomnień.
Zrozumiałem, że teraz, w tym momencie –
wszystko
czym usypałem góry mogę przekuć w drogę.
– Za horyzont! - wybiegłem łapiąc promień
słońca.
Połączę nim port z brzegiem! Jeśli
przetrwał... został.
Piotr Kupidura
19.04.2019
Komentarze (33)
Bardzo ciekawy zapis w strofach i wersach przezutnie
:)
Wiersz porusza i bardzo mi się podoba :)
Mam nadzieję, że nie jest za późno i tego Peelowi
życzę:)
Pozdrawiam majowo :)
Piękny wiersz, i świetnie napisany.
oby nie było za późno na powroty.
Bardzo fajnie piszesz, obrazowo.