Jej nietakt
Umówiłam się z nią
po siedemdziesiątce.
Przekonywałam, że nie
musimy się spieszyć.
W głębi duszy bałam
się tego spotkania.
A ona czasem zadzwoniła,
Kiedyś nawet w okno
zajrzała.
Jej nietakt mnie przerażał.
Jak ona mogła takie
niezapowiedziane wizyty
składać moim sąsiadom
i przyjaciołom
lekarce, kasjerce
i miłośnikowi
winylowych płyt.
A najgorsze było to,
że wogóle była.
autor
dżakonda
Dodano: 2009-02-24 21:00:42
Ten wiersz przeczytano 612 razy
Oddanych głosów: 10
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (6)
REWELACJA! naprawdę
piszesz o śmierci prawda?...
Ciekawie napisane daje do myślenia
Kochajmy za to że są lub byli w naszej pamięci,
Pozdrawiam
Bardzo smutny wiersz. I takie nie wprost. Piękny...
Ciekawie,poczatek mi sie skojarzyl umowilem sie z nia
na 10:)heheh:)ale taki zagadkowy..