Jesienne osprzęty
Jesień - ta piękna pora roku,
Barwnie opisana w "Chłopach"
Zawsze mi się mocno kojarzy
Z wykopem kartofli na zimę.
Pieczonkami w żarze ogniska.
Blisko lasu w szczerym polu.
Wszyscy chyba jak mąż jeden,
Żyliśmy w harmonii i zgodzie.
Każdy udzielał się aktywnie
Pracując dla dobra wspólnego
W oczekiwaniu na surowa zimę.
Pomagaliśmy babciom,dziadkom
W "obrządku" kiszenia kapusty
Po wcześniejszym jej pocięciu
W szatkownicy z korbą wielką.
Wynajętą od drugiego sąsiada.
Zasoleniu jej w dużej beczce
Ubiciu stopą osoby masywnej,
Którą była moja tęga ciotka.
Od mojej babci "choleryczki",
Szturchańca dostawała nieraz
Za złą pracę w tym ubijaniu.
Natomiast nam jako dzieciom,
Głazy kazano do domu wtaczać,
Sparzyć je gorącym wrzątkiem
I siłą wszystkich domowników,
Jako balast umieścić w beczce
Na spodzie kładki nad kapustą.
Ostatnim zaś akordem jesieni
Był transport opału na zimę,
Nie jakiś tam chrust leśny,
Jak w Lipcach Reymontowskich,
Ale węgiel czarny z kopalni,
Czy też z pobliskiego składu.
Wnosiło się węgiel do piwnic
Albo też do szop przy domu,
Często nazywanych komórkami.
I tak jak w tych "stacjach"
Słynie z nich Zielona Wyspa
Sąsiad sąsiadowi był bratem,
A nie jak to dzisiaj wilkiem.
Komentarze (32)
doceniam dawnych dni czar,pozdrawiam serdecznie
Te głosy są potwierdzeniem autentyczności zdarzeń już
z tak "zamierzchłej" przeszłości ale wartej do
opowiedzenia młodym. Pozdrawiam serdecznie
Fajnie i ciepło o jesieni, może w końcu ją polubię...
Piękny, wspomnieniowy wiersz.
To były naprawdę fajne lata,
tak samo w polu sąsiedzi pomagali sobie przy
sianokosach, wspólne posiłki i śpiewy, było fajnie i
wesoło.
Teraz człowiek, człowiekowi wilkiem. Podoba mi się.
Pozdrawiam serdecznie.
Gdy nastały długie jesienne i zimowe wieczory kobiety
schodziły się do jednej izby i rozpoczynało się
wspólne darcie gęsiego pierza. Ile przy tym było
ciekawych opowieści! Lubiłem przysiąść w kąciku i
prawie z otwartą buzią chłonąć
ciekawostki z dawnych lat. Pieśni i piosenek nie
brakowało. Na zakończenie tej pracy robiono
poczęstunek z pączkami, ciastem i winkiem. Nie było
telewizji, komputerów, lecz była serdeczność i
przyjaźń wśród ludzi. Czemu tego dzisiaj nie ma?
Pozdrawiam.
Z przyjemnością przeczytałam :) Pozdrawiam :)
Z czułością opisałeś minione lata. Bardziej niż
dzisiaj odczuwało się odrębność każdej pory roku.I
trafne podsumowanie - była kiedyś bliższa więź
sąsiedzka. Pozdrawiam.:)
bardzo fajnie i ciekawie
powróciły wspomnienia
pozdrawiam
Przypomniałeś mi dzieciństwo, fajnie było znów poczuć
się młodym. Pozdrawiam
Ciepłe, bardzo miło było przeczytać o znanych
obrazach.
Pozdrawiam :)
Basiu i Ewy. Wszyscy "pochodzimy" ze wsi ! Ten zapas
robiony był w mieście. Moja babcia i prababcia
wychowały się na ziemi proszowickiej niedaleko
Racławic (Stognowice). Muszę tam kiedy pojechać aby
"na własne oczy" zobaczyć te ich strony. Pozdrawiam
Was serdecznie
Ojej! ja też pamiętam! wprawdzie nie wychowałam się na
wsi! ale mieszkała tam jedna z moich babć!
Pozdrawiam serdecznie:)
Jakże piękne wspomnienie jesieni z dzieciństwa.Jesień
to nie tylko babie lato,żółte liście itp.
Na wsiach to czas robienia zapasów ,dobrze,że nam o
tym przypomniałeś.Pozdrawiam.
Dziękuję Bolesławie. Cieszy mnie to mocno.Zmieniłem go
trochę. Trudny był w "skonstruowaniu" dla wyrażenia
tamtego czasu, który Ty jak i ja pamiętamy lepiej niż
młodsi od nas. Pozdrawiam
Adamie miły ,teraz bardzo dokładnie przeczytałem Twój
wspaniały wiersz ,podpisuje się obiema rękami ,nasze
dziecinne i młode lata ,pozdrawiam serdecznie