Jesienny problem
Zewsząd zarazków niemało
czyha na me biedne ciało.
I wirusy, i bakterie
wytaczają swe baterie.
Sąsiad nos dziś ma jak bania,
rycha, lecz ust nie zasłania.
W pracy koncert na sześć osób
(każda kaszle w inny sposób).
W autobusie i w tramwaju
także wszyscy zarażają.
No i jak tu się zachować,
żeby też nie zachorować?
Czy odsuwać się troszeczkę,
czy też nosić wciąż maseczkę?
Może inne są sposoby,
żeby ustrzec się choroby?
(Czosnek?seks?czy kubek wina?-
zastanawia się Kalina).
Przez dylemat ten nie spocznę -
wszystko skutki ma uboczne!
(pustka wokół, wielki brzuch
lub na kacu łeb za dwóch).
Więc narzekam tylko w głos:
Ciężki mój jesienny los!
Kalina Beluch
Komentarze (6)
U sąsiada nos jak bania, przy kichaniu nie zasłania,
no i oto w ten prosty sposób zaraził całe osiedle.
Świetny wiersz...taki na czasie,ale nie tylko Ty
zadajesz sobie to pytanie"Jak tu się zachować,żeby też
nie zachorować..."!Ludzie powinni być bardziej
odpowiedzialni i jak są chorzy,to w miarę możliwości
nie wychodzić z domu!!!Pozdrawiam i zdrowia życzę mimo
wszystko;)
Taki problem mają też inni,wiem co czujesz,też przez
to przechodziłam,pozdrawiam:)
a ten problem dopadł mnie właśnie , nie uniknie się
zarazków gdy w powietrzu krążą , nawet maski nie
pomogą ... dobry wiersz na temat :)
A żeby ta jesienna choroba, dotykała tylko ciała:)
+
Znam ten problem...