jestem hostią
trzeba mnie długo trzymać
na języku, żeby przełknąć przaśność
sytuacji. tyle, że nikt nie policzy
policzków i ciosów. darmowy rachunek
często wydaję. karty i znak pokoju
zawsze był znaczony. kiwaniem głowy
wte i wewte mierzę swój poziom.
sieroty - zawsze są kiczowate i ślepe
jak nowonarodzone koty. jak kuchnie.
Komentarze (9)
CUDNY!
i na dodatek klimat na dziś:( dla mnie.
Ciekawy, refleksyjny ... "przełamany"
Miłego dnia życzę :)
podobne odczucia jak szczera cholera, w drugiej
strofię się gubię, jest chyba zbyt "gęsta" ale mimo
wszystko to ciekawy wiersz :)
ta hostia rzeczywiście w "dziwne" usta trafia, bo
"ślepa" i nie ma możliwości wyboru. Po prostu życie...
Wiesz nieta- jestem katoliczką i ten wiersz mnie boli
i smuci. Tylko tyle dzisiaj.
Ja bym dała tytuł 'hostia" - ale to ja, podkreślam. I
nie chodzi mi o urażanie kogoś czy też nie,
absolutnie).
Pierwsza strofa bardzo dobra! Dalej już trochę mi się
kruszy w głowie.
Niewątpliwie ciekawy i dobry wiersz.
Pozdrawiam.
mariat, nie targuj się. ani mi wymierzanie policzków w
głowie.
Wiersz bym kupiła ale pod warunkiem zmiany tytułu,
mimo bardzo ujmującej treści, pewnego rodzaju
policzkiem kpiny dla wierzących jest właśnie tytuł.
Połknęłam ten ciekawy tekst i dumam nad ostatnimi
wersami. Pozdrawiam.