jeszcze trudniej było nie pożądać
wodna para zawisła w pomieszczeniu
na podobieństwo czeluści pradawnego lasu
czy namacalny szelest miłości trafi tu
czy odnajdzie kierunek dokąd odejść
czy namiętność dorówna jej kroku
czy ją uchwyci
wiedziała doskonale że pamięć o tym
co przed chwilą pełzało w pościelach
zniknie z jej umysłu jak resztki snu
wyczuwalna gorycz
złagodziła pogodną rezygnację
tak doskonała perlista gorycz
do obłędu wspaniała wypracowana
wiekami całymi
umiejętność obojętności.
a jej
cóż zostawił jej
ostała niedopowiedziana cisza
a towarzyszył akompaniament łez
pokochała i
z nadzieją czy
idąc samotnie każdym dniem
coraz dalej dalej i dalej

Femina (F.A.)



Komentarze (8)
Byłam tu u Ciebie (+
Przemyślenia dojrzale i takie prawdziwe. Samotność
jest zmora, która zmazuje uśmiech. Pozdrawiam :)
smutek dotyka bardzo wyraźnie zw twoim wierszu,,,jakże
inne połączenie samotnosc i miłosc...jak dobrze ze
jest nadzieja....
ten wiersz bez tytułu byłby niepełny, z tytułem
stanowi piękną, harmonijną całość, bardzo mi się
podoba
Dojrzały, z przekazem, dociera:)
Jest ona i z upływem czasu odchodzi. Nie znamy jej
drogi ani celu ani dlaczego tak się dzieje. Pozostawia
rany sporo pytań a my i tak nie potrafimy na nie
odpowiedzieć.
samotność jest okropna:((( wiersz muszę poczytać parę
razy, bo warto.
Smutna opowieść. Piszesz o tej stronie miłości, która
wprawia w przygnębiający nastrój. To przykre, że jest
właśnie i taka. Może idąc samotnie na drodze pojawi
się jej drugie oblicze, które sprawi iż w sercu
zapłonie ogień. Pozdrawiam:)