Julia albo szczepionka na jad kobry
na moim balkonie kwitnie szaleństwo,
tej nocy śniły sie kwiaty paranoi.
wierszom nie trzeba wierzyć,
by uciec od siebie dostatecznie daleko.
- cisza Juliet, jest już tylko cisza.
to jedno istnieje naprawdę.
z moich ścian, z kobietą na gorącym
poddaszu.
słowa - barwią skórę na purpurowe
"wczoraj".
a przecież wczoraj nigdy nie nadejdzie
Julio.
bo jutro, to tylko historia naxt
generations.
są magiczne, śmiertelnie zaklinają kamień.
do żywego. na wszystkich dostępnych bogów:
- Messer nam chrzcił liturgię i wilki
opowiadał.
do snu szeptał przydrożne obrazy i
przezrocza.
z popiołu w popiół. obracam ten czas,
i męski punkt widzenia twoich przedmiotów.
w rekach trzymając małą, milczącą Julię.
Komentarze (3)
Jak dla mnie REWELACJA! Piękny plastyczny opis i takiż
nastrój - udzielający się czytelnikowi. Pozdrawiam
tak wiersz super :)) (czy nie powinno być "next" ?)
pozdrawiam :)
wiersz ma cos w sobie