Kałuża
kiedy myjesz plecy wącham twoje ubranie
rzucone niedbale na poręczy krzesła
kwiatowo-nikotynowe powietrze wciągam
powoli do nozdrzy z analityczną precyzją
małą brązową plamkę dotykam językiem
gorzkawa kofeina jodyna czy jakaś brr
chinina
blond włos strzepuję na podłogę
załamki kołnierzyka mimowolnie wygładzam
niespiesznie spływam kroplami wody
siłą ciężkości wzdłuż kręgosłupa
omywam miękkość zaokrągloną
pełną namydleń i pienistości
zastygam w wielkiej kałuży
chlupocząc pod bosymi stopami
skroplony na chłodnej posadzce
w odbitych mokrych śladach
Annie
Komentarze (33)
bardzo fajny, zmysłowy, z przyjemnością +
:)++
Trzymaj się! :)
Fajnie by było poczytać coś nowego Twojego autorstwa.
:)
Wpadłem ponownie przeczytać erotyk,
Życzyć słonecznego dnia oraz zaprosić do mnie. :)
Rozmarzyć się można :) Pozdrawiam serdecznie +++
erotycznie i lirycznie,,pozdrawiam :)
Witaj:)
A ja mam taką małą kabinę:)
Pozdrawiam:)
zmysłowo, lirycznie i z nutką zazdrości.
Subtelnie, podoba sie.
Pozdrawiam:)
ta Ania to szczęściara
ale czuje w tym wierszu też nutkę zazdrości - nie liż
tych plam po czymś tam
pozdrawiam:)
bardzo ładny wiersz ... i te kropelki wody spływające
...
Rozruszane zostaly agaroma zmysly pomimo poznej pory,
dziekuje
Oj zazdroszczę tej Annie
pozdrawiam
Nie dość, że plecy umyje, to jeszcze i wiersz napisze
- brawo Anna, to dla ciebie wszystko robi.
I oby jak najdłużej.